Za kilka dni tegoroczni
maturzyści poznają wyniki swoich tygodniowych/ miesięcznych/ rocznych/
trzyletnich wysiłków, jakie włożyli w przygotowanie do nich. Część osób będzie zadowolona z wyniku, ale większość
będzie myśleć „mogłem/am napisać lepiej”.
Pamiętam siebie sprzed 5 lat,
właśnie w tym tygodniu w którym mieliśmy odbierać wyniki. Nerwy, nerwy i
jeszcze raz nerwy, nie tylko moje, ale także rodziców, których denerwowałam
całodziennym płaczem nad rzekomo niezdaną rozszerzoną historią ;) Aż w końcu
nadszedł TEN dzień, w którym po otrzymaniu papierka do łapki pobiegłam do domu
prosto do komputera, aby zacząć się rejestrować na wybrane kierunki.
I właśnie o tej rejestracji, a
także wyborze przyszłych studiów chciałabym dziś napisać.
Jak wszyscy wiemy, dziś studiują
prawie wszyscy i wątpię żeby ta tendencja miała się zmienić. Do wyboru mamy
studia dzienne, wieczorowe, zaoczne, przez Internet, na szkołach publicznych i
prywatnych. Każdy znajdzie coś dla siebie, ale czy okaże się to coś warte po 5
latach?
Takie moje małe rady:
1)
Czytajcie dostępne programy studiów na
uczelniach. Jeśli nie ma ich na stronach, piszcie do dziekanatu niech wam prześlą.
Żebyście się nie wkopali tak jak ja, mając 100 różnych wariacji „historii czegoś
tam”, na której jest ciągle to samo. Może się zdarzyć, że już teraz wiecie co
was interesuje, w czym chcecie się rozwijać i czego oczekujecie od studiów, i
może się okazać, że akurat ta uczelnia nie przykłada wagi do danej dziedziny i
przez cały okres nauki będziecie mieli z tego jeden przedmiot przez pół roku.
2)
Broń Boże nie kierujcie się modą – „bo kumpela
to studiuje i to jest łatwe i przyjemne”, „bo teraz wszyscy na to idą”, „bo po
tym jest praca”. Pamiętajcie że rynek pracy jest dynamiczny i ciągle się
zmienia, 5 lat temu nie było takiej „zachęty” na studia techniczne, raczej
wszyscy zachęcali do studiowania psychologii.
3)
Pracujcie dorywczo jeśli plan wam na to pozwala,
szukajcie praktyk/staży/wolontariatu jak najwcześniej, bogaćcie CV jak tylko
się da. Nie popełniajcie mojego błędu z czekaniem na ostatnią chwilę. Nie dajcie
sobie wmówić, że nauka jest najważniejsza, lepiej uczyć się trochę gorzej ale
mieć to doświadczenie. Jak zdobędziecie dyplom magistra to nikt nie będzie
pytał czy mieliście piątki ze wszystkiego, tylko czy macie doświadczenie
właśnie.
4)
Dobrze jest poznać kilka dziedzin, wtedy macie
już pogląd w czym chcecie się specjalizować. Im wcześniej zaczniecie, tym
lepiej. Dobrze jest wybierać jakieś wąskie dziedziny, które wymagają większego
nakładu pracy, ale też zwiększają nasze szanse. Dla przykładu, wiecie gdzie
jest najwięcej informatyków? W Indiach! Ale są to tacy „ogólni” pracownicy,
jest ich multum i dlatego mają niskie zarobki. U nas jest podobnie – uczelnie produkują
masy i jeśli ktoś nie zgodzi się pracować za 1100 zł na rękę to znajdzie się 50
innych kto będzie.
5)
Jeśli kierunek, który wybraliście jednak wam się
nie podoba to nie bójcie się go zmienić! Nic się nie stanie mając ten rok czy
nawet kilka lat w plecy! Ja się bałam podjąć taką decyzję przez ten cały czas,
i w efekcie za rok zdobędę magistra z jednego kierunku i pójdę na drugi.
Najważniejsze jest to co JA myślę, co jest DLA MNIE dobre, nie dla rodziców czy
z lęku przed reakcją otoczenia. Nikt za nas życia nie przeżyje i trzeba
korzystać, póki jest się młodym i pięknym ;) (czyli w Polsce do 30-tki, haha)
Na dziś to tyle, postaram się w najbliższym czasie zamieścić
jeszcze kilka notek tego typu :)
Pozdrawiam,
Car